niedziela, 14 listopada 2010























Halinka,
Łosice,
2010,










///
jakiz ja w rozjazdach i podrozach,
11listo bylo wolne od szkol i od wszelakich innych atrakcji,
to 12go juz nie bylo i dla mnie tyz nie,
bo mam tak wysmienita szkole ze przybyc do niej zem musial!;///
stalo sie tak,
a pragnal zem ja koniecznie piatek spedzic w miedzyrzecu albowiem fonoteka na nas czeka;d

Martucha mi z niebios spada nagle,
bo porywa mnie kobita do Warszaw z ranka piatkowego, i ronie kremuje i naj w ogole:))
do szkol ja zawituje,
pilnie ucze,
i plan taki ze zostaje w Warszaw juz bo dnia nastepnego, czyli sobota to w Kaliszach zem byl poumawiany na odwiedziny,
aleeeeeeeeeee..........
Martucha ponownie mnie we dlonie me wysuszone wpada,
i mistrz bo wracajo razem w Miedzyrzece,
ronie kremuja teeezzzzz znoooow, spansko na ramionkach sweety i baunsy na parkietach fonetycznych;d
z rana po po po po, mami ma, autkiem po mnie i do Warszaw!
z babcia wlasnie teszzzz!;d
na obchod.
i talerze zawiezc.
;d

sobota to i
ja w pociag i w Kali.
i godziny 4 podrozy,
i filmy 2 obejrzane,
Nie obracaj sie z Bellucci i Marceau - love,
i Kolysanka Machulskiego co nie miara beka i zieja;d
i,
Adams odebral z pekapa i paaaaszli!
;d





///
siedze ja,
bity i o,
i oka pioko mnie bo soczewy siedza od rana i zdjac nie chce sie
bo lapy ujebane i plyn w torbach zakopany
i w ogole rozleniowiony ja jak nigdy!
szokingi!








pozdrowy najogromniejsze,
!
o!




louv ya,














***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz